Zatopmy się w tym smutku jeszcze raz...
L'Âme Immortelle od przynajmniej ostatnich
kilku płyt tworzy muzykę dość jednolitą, która jednak mi osobiście się podoba i
nawet na dłuższą metę nie nudzi. Niektórzy na pewno mogliby duetowi z Austrii
zarzucić braki w wyrafinowaniu czy nawet ocieranie się o kicz, w szczególności
jeśli chodzi o teksty), ja za to zauważam w tym, słusznie lub nie, prawdziwe
emocje, mimo tego, że okraszone gotycką, groteskową, egzaltowaną otoczką. Po
godzinach spędzonych w moim życiu na słuchaniu albumów L'Âme Immortelle, kiedy tylko dowiedziałem się
o wydanym w bieżącym roku albumie „Momente” od razu postanowiłem sprawdzić, co
wiedeńczycy dla nas przygotowali.
Mówiąc
prosto z mostu – płyta nie zaskakuje stylistyką materiału. Po takiej wstępnej ekspertyzie można by
mniemać, że moja ocena będzie negatywna bądź neutralna…i tu Was zaskoczę. „Momente”
to w moim odczuciu najlepszy, najlepiej napisany, wyprodukowany i dopracowany
album L'Âme Immortelle. W moim odczuciu płyta jest mocno ciągnięta w
górę przez rockowo-balladowe kawałki takie jak „No Goodbye”, „Wie Tränen Im
Regen” czy „Why can’t I make you feel”. Mamy w nich jeszcze więcej wczucia,
dramatyzmu i tragiczności, wszystko jednak zrobione jest tak, by nie mdliło
nadmiarem poezji w stylu nastoletnich gotów. Nieco mniej, jak zresztą zawsze,
przekonują mnie industrialne utwory Thomasa, są dla mnie nieco zbyt agresywne i
dyskotekowe, choć na „Momente” i tak jeszcze nie jest najgorzej.
Bardzo
podoba mi się sposób, w jaki album został nagrany i zmiksowany. Jest dużo
elektroniki, jednak przeplata się ona bardzo płynnie z żywymi instrumentami.
Całość niesamowicie żyje, jest namacalna i „soczysta”. Dynamika wspaniale
podkreśla przejścia i zmiany w utworach. Naprawdę, słuchanie tej płyty w
dobrych warunkach to prawdziwa przyjemność.
Po
przesłuchaniu całości, najnowszy album L'Âme Immortelle pozostawia niedosyt i jest to
bardzo dobry znak. Zespół pokazuje, że grając bardzo podobną muzykę jak na
kilku wcześniejszych wydawnictwach można uczynić ją ciekawą nawet dla ludzi
osłuchanych z wcześniejszą twórczością. Czekam na kolejną, jeszcze lepszą
płytę!