wtorek, 10 kwietnia 2012

Voyage - Embrace [1995]

Zapomniana magia.


         Voyage – pod takim szyldem pełnometrażowy album zdążyli nagrać ludzie w późniejszym czasie odpowiedzialni za Within Temptation. Dziś niewiele osób pamięta o tym zespole, sam album także wydaje się być niesłusznie postrzegany jako mało istotny lub też jest po prostu mało znany. Warte zaznaczenia na samym początku recenzji jest to, jak mocne „Embrace” budzi skojarzenia z dwoma innymi albumami holenderskiej fali gothic metalu, a mianowicie z wydanym w tym samym roku „Mandylionem” The Gathering oraz młodszym o 5 lat „Mother Earth” Within Temptation. Płyty te mają bardzo podobny, osadzony w takiej samej rzeczywistości klimat. Z całej trójki emanuje tajemnica oraz cicha, lecz potężna siła płynąca z głębi Ziemi. Zapoznanie się z tymi trzema albumami daje pełny obraz tego, co ugruntowało holenderski gotyk w latach ’90.
 
         Przystąpmy jednak do opisania samej muzyki. Na „Embrace” wybrzmiewa coś, co najogólniej ocenić można jako doom metal, przez który zdaje się nieuchronnie przebijać to, co słyszeliśmy później w gotyckich dokonaniach Within Temptation. Są klawiszowe i perkusyjne motywy etniczne, jednak klasyfikowanie płyty jako folk metal, z czym się spotkałem np. na Wikipedii, jest duuużym nieporozumieniem. Klawisze, za sprawą Martijna Spierenburga dominują bezsprzecznie całość muzyki Voyage, która w wielu miejscach pozbawiona jest podkreślonego rytmu, co czyni ją bardzo „płynną” oraz buduje znaną nam z późniejszych dokonań owego klawiszowca atmosferę. Dwa różnopłciowe wokale są bardzo wpasowane, a podczas nagrania cudownie dopasowano do nich pogłosy i efekty, przez co bardzo dobrze podkreślają tło muzyczne. Mamy też na albumie wokalną niespodziankę – pojawiającą się jedynie w utworze „Frozen” młodziutką, 21-letnią Sharon den Adel. Jest to zarazem jedno z jej pierwszych (jeśli nie pierwsze) z profesjonalnych nagrań.


         Atmosfera „Embrace” wzbudza refleksje o tajemnicach natury. Odsłania ich rąbek, jednak nie odkrywa ich przed nami. Daje pole do marzeń i wyobraźni. Pozwala na chwilę wejść do innego, fantastycznego świata, który jest bardzo blisko. Wszystko jest niezwykle poruszające i osobiste. Wraz z dwoma wymienionymi na początku albumami „Embrace” tworzą trylogię, która powinna być obowiązkowa dla każdego zainteresowanego tą muzyką. Każda z płyt jest nieco inna, wszystkie niewątpliwie uwrażliwiają na piękno muzyki i świata, pozwalają na małą podróż do czasów, w których, można rzec -  nieświadomie, tworzone były podwaliny pod nowy obraz muzyki gotyckiej. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz