Sięgając do gotyckiego podziemia.
Na zespół Noxiferis trafiłem
przypadkiem, przeglądając wirtualną plątaninę linków. Z racji granego przez
nich gothic metalu, wyróżniającego się nieco spośród fali zespołów thrash &
heavy oraz dopracowanej oprawy graficznej pokusiłem się o zapoznanie się z
twórczością.
Signum Noctis, pierwsze demo
kapeli z Bielska-Białej, można je za darmo ściągnąć z Internetu, co powoli
staje się standardem, jednak mimo wszystko jest dużym plusem. Dostajemy 45 i pół minuty muzyki podzielone na
siedem ścieżek.
Płytę rozpoczyna nieco „kościelny”
wokal Eydis na „Alea Iacta Est”, czyniący zarazem ten utwór jedyną piosenką
obcojęzyczną na nagraniu. Utwór jest interesujący, jednak kompozycyjnie opiera
się de facto na trzech motywach z solówkami, co w połączeniu z powtarzającym się
tekstem może być nieco nużące. Powróćmy jednak do wokalu. Nie da się ukryć, że
w mniejszym lub większym stopniu, w zależności od momentu na płycie ma on
pozycję dominującą nad resztą muzyków. Wokalistka stara się wyciągać wysokie,
jak najbardziej operowe dźwięki przez większość czasu, gdy ją słychać. W
dodatku linia wokalu często jest dublowana, co nieco przytłacza słuchającego. Moc
w głosie to jedno, ale dopiero umiejętne jej wykorzystanie pozwala na bardzo dobry
efekt. Zostawiając na razie wszelkie uwagi, wsłuchujemy się, gdyż jako druga
ścieżka rozbrzmiewa „Enfer”, który robi naprawdę przyzwoite wrażenie. Umiejętne
dopasowanie gitar i perkusji, jak i dość ciekawa melodia wokalna zachęcają do
dalszego słuchania. Powoli zaczyna się też budować klimat oraz „tożsamość” muzyki
Noxiferis. Kolejny „Alabaster” przynosi nieco lekkości po poprzednich
kompozycjach, głównie poprzez zmniejszenie owej wcześniejszej ciężkości z
wokalu. „Wojna Królów” jest niezłym,
podobnym do poprzedniego kawałkiem, choć trochę psuje ją mający być zapewne
mocno technicznym, motyw tłumionych gitar i podwójnej stopy z początku i końca
utworu. Wydaje się trochę wyrwany z
atmosferycznej i nieco mglistej stylistyki. Przyjemną aurę podtrzymuje zaś
instrumentalny „Mrok”, będący moim osobistym faworytem na Signum Noctis. „Życie
Wieczne” wprowadza nieco przyjemnego spokoju, następnie „Miecz Szaleństwa i
Tajemnicy” kończy płytę kilkoma ostatnimi uderzeniami.
Signum Noctis nagrywane było
amatorsko, toteż ocena nagrania nie powinna być zbyt surowa. Głównie przyczepić
się można do zbyt głośnego wokalu, całości słuchać się da całkiem strawnie,
ogarnięcie instrumentalistów także jak na zespół ligi lokalnej jest dobre.
Czy warto płytę przesłuchać?
Jeśli choć trochę lubimy klimaty gotyckie, to jak najbardziej. Nie dlatego, że
jest wybitna, ale choćby po to, by wiedzieć, co się w danym gatunku w naszym
kraju robi poza Closterkellerem czy Artrosis. Jak się dowiedziałem, członkowie
Noxiferis pracują aktualnie nad projektem Victorians, który ma być bardziej
wysublimowany. Czekamy na efekty!
Od dnia dzisiejszego będę także w miarę możliwości dostarczał link do wybranej przeze mnie ścieżki z recenzowanego albumu, aby umożliwić szybki pogląd na opisywaną muzykę. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz