wtorek, 27 marca 2012

Noxiferis - Signum Noctis [2010]


Sięgając do gotyckiego podziemia.

Na zespół Noxiferis trafiłem przypadkiem, przeglądając wirtualną plątaninę linków. Z racji granego przez nich gothic metalu, wyróżniającego się nieco spośród fali zespołów thrash & heavy oraz dopracowanej oprawy graficznej pokusiłem się o zapoznanie się z twórczością.

Signum Noctis, pierwsze demo kapeli z Bielska-Białej, można je za darmo ściągnąć z Internetu, co powoli staje się standardem, jednak mimo wszystko jest dużym plusem.  Dostajemy 45 i pół minuty muzyki podzielone na siedem ścieżek.

Płytę rozpoczyna nieco „kościelny” wokal Eydis na „Alea Iacta Est”, czyniący zarazem ten utwór jedyną piosenką obcojęzyczną na nagraniu. Utwór jest interesujący, jednak kompozycyjnie opiera się de facto na trzech motywach z solówkami, co w połączeniu z powtarzającym się tekstem może być nieco nużące. Powróćmy jednak do wokalu. Nie da się ukryć, że w mniejszym lub większym stopniu, w zależności od momentu na płycie ma on pozycję dominującą nad resztą muzyków. Wokalistka stara się wyciągać wysokie, jak najbardziej operowe dźwięki przez większość czasu, gdy ją słychać. W dodatku linia wokalu często jest dublowana, co nieco przytłacza słuchającego. Moc w głosie to jedno, ale dopiero umiejętne jej wykorzystanie pozwala na bardzo dobry efekt. Zostawiając na razie wszelkie uwagi, wsłuchujemy się, gdyż jako druga ścieżka rozbrzmiewa „Enfer”, który robi naprawdę przyzwoite wrażenie. Umiejętne dopasowanie gitar i perkusji, jak i dość ciekawa melodia wokalna zachęcają do dalszego słuchania. Powoli zaczyna się też budować klimat oraz „tożsamość” muzyki Noxiferis. Kolejny „Alabaster” przynosi nieco lekkości po poprzednich kompozycjach, głównie poprzez zmniejszenie owej wcześniejszej ciężkości z wokalu.  „Wojna Królów” jest niezłym, podobnym do poprzedniego kawałkiem, choć trochę psuje ją mający być zapewne mocno technicznym, motyw tłumionych gitar i podwójnej stopy z początku i końca utworu.  Wydaje się trochę wyrwany z atmosferycznej i nieco mglistej stylistyki. Przyjemną aurę podtrzymuje zaś instrumentalny „Mrok”, będący moim osobistym faworytem na Signum Noctis. „Życie Wieczne” wprowadza nieco przyjemnego spokoju, następnie „Miecz Szaleństwa i Tajemnicy” kończy płytę kilkoma ostatnimi uderzeniami. 

Signum Noctis nagrywane było amatorsko, toteż ocena nagrania nie powinna być zbyt surowa. Głównie przyczepić się można do zbyt głośnego wokalu, całości słuchać się da całkiem strawnie, ogarnięcie instrumentalistów także jak na zespół ligi lokalnej jest dobre.

Czy warto płytę przesłuchać? Jeśli choć trochę lubimy klimaty gotyckie, to jak najbardziej. Nie dlatego, że jest wybitna, ale choćby po to, by wiedzieć, co się w danym gatunku w naszym kraju robi poza Closterkellerem czy Artrosis. Jak się dowiedziałem, członkowie Noxiferis pracują aktualnie nad projektem Victorians, który ma być bardziej wysublimowany. Czekamy na efekty!


Od dnia dzisiejszego będę także w miarę możliwości dostarczał link do wybranej przeze mnie ścieżki z recenzowanego albumu, aby umożliwić szybki pogląd na opisywaną muzykę. Enjoy!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz